niedziela, 24 stycznia 2016

Maurycy - the best cat ever!

Najlepszy kot na świecie!


Kochani, poznajcie Maurycego. Jego historię przeczytacie na "szydełkowym".

Tam też znajdziecie znacznie więcej zdjęć. 

Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawicie swój komentarz. Konstruktywna krytyka rónież mile widziana. Pozdrawiam Was serdecznie!

Edyta 

wtorek, 5 stycznia 2016

Lalalalallaa ......

No i powstała moja pierwsza lala :)

Więcej na "szydełkowym" :) Zapraszam!!!!


Pozdrawiam

Edyta

Sssssssebastian

Poznajcie proszę tego sympatycznego ... węża :)

Więcej zdjęć na "szydełkowym" 

Pozdrawiam

Edyta

Świąteczna opowieść Maurycego ...

... i jeszcze w atmosferze Świąt ...

muscie koniecznie to przeczytać :)

Antek przebudził się w środku nocy. W domu panowała głęboka cisza, wszyscy pogrążeni byli we śnie, nawet Hanka. Antek czuł, że musi natychmiast wstać i podejść do okna. Odsłonił rolety, a za oknem …
– Och, ale pięknie! – szepnął. Padał śnieg i gruba warstwa białego puchu zdążyła już pokryć wszystko dookoła. Chłopca ogarnęła nagła gorączka – musiał wyjść na dwór. Sam nie wiedział dlaczego, ale coś go wołało, coś kazało mu natychmiast się ubrać i wyjść z domu. „Oby Hanka się nie obudziła” – pomyślał. I wcale nie czuł strachu – przecież była noc, na dworze ani jednej żywej duszy, ale on się w ogóle nie bał. Zresztą, ja Maurycy, nie opuściłbym swojego pana, czekałem już przy drzwiach w nadziei na nocny koci spacer. Na dworze było przyjemnie zimno. I tak cicho. Jedynie śnieg skrzypiał pod nogami no i moimi łapkami. Antek szedł przed siebie, dokąd – sam nie wiedział, ale nagle zobaczył dwóch chłopców – to Tomek i Stasiu.
– Co ty tutaj robisz – wykrzyknęli niemal równocześnie
– Nie mogłem spać i coś kazało mi wyjść na dwór
– To dokładnie tak samo jak nam – dziwili się
– I mnie też coś kazało wyjść w nocy na dwór – zza zakrętu wyłoniła się Maja i dołączyła do chłopców. Teraz była ich już czwórka i z radością ruszyli przed siebie.
Przeszli już przez most cały czas rozmawiając o zbliżających się świętach. Opowiadali o swoich wymarzonych prezentach, które mięli nadzieję znaleźć po choinką.
– Przecież Mikołaj nie istnieje – stwierdził przytomnie Stasiu
– No tak, ale jest legenda o nim i tak fajnie jest mieć marzenia – tłumaczył Tomek
Szedłem cały czas przed dziećmi, aż nagle przystanąłem. Przed sobą ujrzeliśmy grupkę dzieci. Ktoś przyjaźnie zamachał.
– To Krzysiu – krzyknęła Maja
– I cała reszta klasy– dodał Antek
– Ta noc z pewnością jest zaczarowana – podsumował Tomek
Cała grupa ruszyła przed siebie. Zeszli już do lasku, a tam …
– Wojna na śnieżki – krzyknął Wiktor
Wszystkie dzieci z radosnym śmiechem zaczęły rzucać się białymi kulkami. Dziewczynki piszczały i kryły się na drzewami. Dorian chwycił Nadię i wrzucił jej śnieg za kołnierz. Wojtek złapał Majkę i zrobił dokładnie to samo. Wszyscy ganiali się i bawili przepysznie, aż mięli czerwone nosy i policzki.
– Idziemy na polanę – zarządziła Ola (swoją drogą – jak ona wraz z Patrykiem tutaj dotarli – tego nie wie nikt)
Dzieci pędem ruszyły na polanę, ale kiedy tam dotarły – stanęły jak wryte. Nawet ja zdziwiłem się sromotnie i nie mogłem zrobić ani jednego kroku. Bo polana tonęła w cudnym, delikatnym świetle, a na jej środku stała prześliczna choinka. Nagle Amelkazauważyła, że wszędzie na ziemi leżą przecudne choinkowe ozdoby. Dzieci postanowiły ubrać świąteczne drzewko. Najpierw Patryk zawiesił jasne lampki, pomagał mu w tym Krzyś i Wiktor. Potem Amelia zawiesiła pierwszą bombkę, była delikatna, jakby utkana z białej pajęczyny. Kolejno Filip, Patrycja, Julka i Mikołaj zawieszali bombki i maleńkie gwiazdeczki. Nina, Wiktoria i Igor powiesili piękne dzwoneczki. Kuba, Fabian i Damian okręcili choinkę przecudnym łańcuchem utkanym ze srebrzystych kropelek lodu. Dzieci patrzyły jak oniemiałe. Na koniec Ola zawiesiła ogromną gwiazdę na czubku, Ania jako jedna z wyższych w klasie, troszeczkę jej pomogła. Na polanie zaległa magiczna cisza. Nikt się nie odzywał, co w III „d” było do tej pory nieosiągalne. Drzewko iskrzyło się delikatnym światełkiem. Nagle coś zaczęło się dziać. Powietrze zawirowało unosząc miękkie śnieżne płatki. Z białego obłoku wyłoniła się przecudna pani. Jej suknia lśniła kryształkami lodu, na głowie miała śliczną kryształową koronę, a w ręku lodową różdżkę.
– To Królowa Śniegu – szepnęła przejęta Nina
– Nie jestem Królową Śniegu, ale Świąteczną Wróżką. Niewielu mnie zna, ponieważ ukazuję się tylko tym, którzy na to zasłużyli albo bardzo tego potrzebują. Wy zasłużyliście, ponieważ wszyscy ulegliście magii świąt i tak pięknie przystroiliście to zaczarowane drzewko. No i bardzo tego potrzebujecie, ponieważ nie zawsze wasze zachowanie jest takie nienaganne. Dlatego potrzebujecie wsparcia u Świętego Mikołaja, żeby co niektórych z was wykreślił z listy niegrzecznych. Teraz wszyscy po kolei powiedzcie mi, jakie prezenty chcielibyście znaleźć pod choinką, a ja zobaczę, co się da z tym zrobić.
Dzieci z krzykiem rzuciły się na wróżkę i jedne przez drugie zaczęły wymieniać swoje choinkowe marzenia. Trochę to trwało, ale w końcu wszystkie oczekiwania zostały wysłuchane i spisane na długiej liście. Wróżka utuliła każde dziecko, bo ona bardzo, ale to bardzo lubi dzieci, zwłaszcza takie radosne jak te z III „d”.
– Z dzisiejszej nocy musicie zapamiętać tylko jedno – warto mieć marzenia, bo one zawsze się spełniają, choć czasem trzeba na to długo czekać.
Potem uniosła się do góry w obłoku srebrzystego pyłu, który był jednocześnie pyłkiem zapomnienia. I zniknęła. Zniknęło też zaczarowane drzewko i to magiczne światło nocy. Dzieci nie pamiętały nawet, że rzucały się śnieżkami, a kiedy wróciły do domów – wszystkie zapadły w głęboki sen. Rano nie było już śladu po srebrzystym śniegu, a dzieci w ogóle nie pamiętały, że wychodziły w nocy z domu. Tak działa pyłek zapomnienia, ale ja to wszystko widziałem i wam opowiedziałem, bo … pyłek nie działa na koty 😉 No i zabrałem ze sobą jedną bombkę, bo kto by mi uwierzył?

Święta, święta i ... po świętach :)

Strasznie dawno mnie tu nie było kochani. Przepraszam najmocniej, ale przygotowania do Świąt mocno mną zawładnęły. Tak mocno, że nie wrzuciłam tutaj żadnej wzmianki na ich temat.
A wyglądało to tak:
Zaczęło się od nawinięcia kilkui bombek. U mnie została tylko jedna. :) Wykorzysałam ją w stroiku.

W tak zwanym "między czasie" powstawały gwiazdeczki - wzory brałam z neta. W sumie powstało około 8 różnych worów. Tutaj prezentuję tylko jedną, tę, która podoba mi się najbardziej. Resztę zobaczycie na "szydełkowym placu zabaw".

W sumie zrobiłam trzy różne stroiki.

Zajrzyjcie na "szydełkowy" - opisałam z czego je zrobiłam. Zapraszam!

Edyta