wtorek, 5 stycznia 2016

Świąteczna opowieść Maurycego ...

... i jeszcze w atmosferze Świąt ...

muscie koniecznie to przeczytać :)

Antek przebudził się w środku nocy. W domu panowała głęboka cisza, wszyscy pogrążeni byli we śnie, nawet Hanka. Antek czuł, że musi natychmiast wstać i podejść do okna. Odsłonił rolety, a za oknem …
– Och, ale pięknie! – szepnął. Padał śnieg i gruba warstwa białego puchu zdążyła już pokryć wszystko dookoła. Chłopca ogarnęła nagła gorączka – musiał wyjść na dwór. Sam nie wiedział dlaczego, ale coś go wołało, coś kazało mu natychmiast się ubrać i wyjść z domu. „Oby Hanka się nie obudziła” – pomyślał. I wcale nie czuł strachu – przecież była noc, na dworze ani jednej żywej duszy, ale on się w ogóle nie bał. Zresztą, ja Maurycy, nie opuściłbym swojego pana, czekałem już przy drzwiach w nadziei na nocny koci spacer. Na dworze było przyjemnie zimno. I tak cicho. Jedynie śnieg skrzypiał pod nogami no i moimi łapkami. Antek szedł przed siebie, dokąd – sam nie wiedział, ale nagle zobaczył dwóch chłopców – to Tomek i Stasiu.
– Co ty tutaj robisz – wykrzyknęli niemal równocześnie
– Nie mogłem spać i coś kazało mi wyjść na dwór
– To dokładnie tak samo jak nam – dziwili się
– I mnie też coś kazało wyjść w nocy na dwór – zza zakrętu wyłoniła się Maja i dołączyła do chłopców. Teraz była ich już czwórka i z radością ruszyli przed siebie.
Przeszli już przez most cały czas rozmawiając o zbliżających się świętach. Opowiadali o swoich wymarzonych prezentach, które mięli nadzieję znaleźć po choinką.
– Przecież Mikołaj nie istnieje – stwierdził przytomnie Stasiu
– No tak, ale jest legenda o nim i tak fajnie jest mieć marzenia – tłumaczył Tomek
Szedłem cały czas przed dziećmi, aż nagle przystanąłem. Przed sobą ujrzeliśmy grupkę dzieci. Ktoś przyjaźnie zamachał.
– To Krzysiu – krzyknęła Maja
– I cała reszta klasy– dodał Antek
– Ta noc z pewnością jest zaczarowana – podsumował Tomek
Cała grupa ruszyła przed siebie. Zeszli już do lasku, a tam …
– Wojna na śnieżki – krzyknął Wiktor
Wszystkie dzieci z radosnym śmiechem zaczęły rzucać się białymi kulkami. Dziewczynki piszczały i kryły się na drzewami. Dorian chwycił Nadię i wrzucił jej śnieg za kołnierz. Wojtek złapał Majkę i zrobił dokładnie to samo. Wszyscy ganiali się i bawili przepysznie, aż mięli czerwone nosy i policzki.
– Idziemy na polanę – zarządziła Ola (swoją drogą – jak ona wraz z Patrykiem tutaj dotarli – tego nie wie nikt)
Dzieci pędem ruszyły na polanę, ale kiedy tam dotarły – stanęły jak wryte. Nawet ja zdziwiłem się sromotnie i nie mogłem zrobić ani jednego kroku. Bo polana tonęła w cudnym, delikatnym świetle, a na jej środku stała prześliczna choinka. Nagle Amelkazauważyła, że wszędzie na ziemi leżą przecudne choinkowe ozdoby. Dzieci postanowiły ubrać świąteczne drzewko. Najpierw Patryk zawiesił jasne lampki, pomagał mu w tym Krzyś i Wiktor. Potem Amelia zawiesiła pierwszą bombkę, była delikatna, jakby utkana z białej pajęczyny. Kolejno Filip, Patrycja, Julka i Mikołaj zawieszali bombki i maleńkie gwiazdeczki. Nina, Wiktoria i Igor powiesili piękne dzwoneczki. Kuba, Fabian i Damian okręcili choinkę przecudnym łańcuchem utkanym ze srebrzystych kropelek lodu. Dzieci patrzyły jak oniemiałe. Na koniec Ola zawiesiła ogromną gwiazdę na czubku, Ania jako jedna z wyższych w klasie, troszeczkę jej pomogła. Na polanie zaległa magiczna cisza. Nikt się nie odzywał, co w III „d” było do tej pory nieosiągalne. Drzewko iskrzyło się delikatnym światełkiem. Nagle coś zaczęło się dziać. Powietrze zawirowało unosząc miękkie śnieżne płatki. Z białego obłoku wyłoniła się przecudna pani. Jej suknia lśniła kryształkami lodu, na głowie miała śliczną kryształową koronę, a w ręku lodową różdżkę.
– To Królowa Śniegu – szepnęła przejęta Nina
– Nie jestem Królową Śniegu, ale Świąteczną Wróżką. Niewielu mnie zna, ponieważ ukazuję się tylko tym, którzy na to zasłużyli albo bardzo tego potrzebują. Wy zasłużyliście, ponieważ wszyscy ulegliście magii świąt i tak pięknie przystroiliście to zaczarowane drzewko. No i bardzo tego potrzebujecie, ponieważ nie zawsze wasze zachowanie jest takie nienaganne. Dlatego potrzebujecie wsparcia u Świętego Mikołaja, żeby co niektórych z was wykreślił z listy niegrzecznych. Teraz wszyscy po kolei powiedzcie mi, jakie prezenty chcielibyście znaleźć pod choinką, a ja zobaczę, co się da z tym zrobić.
Dzieci z krzykiem rzuciły się na wróżkę i jedne przez drugie zaczęły wymieniać swoje choinkowe marzenia. Trochę to trwało, ale w końcu wszystkie oczekiwania zostały wysłuchane i spisane na długiej liście. Wróżka utuliła każde dziecko, bo ona bardzo, ale to bardzo lubi dzieci, zwłaszcza takie radosne jak te z III „d”.
– Z dzisiejszej nocy musicie zapamiętać tylko jedno – warto mieć marzenia, bo one zawsze się spełniają, choć czasem trzeba na to długo czekać.
Potem uniosła się do góry w obłoku srebrzystego pyłu, który był jednocześnie pyłkiem zapomnienia. I zniknęła. Zniknęło też zaczarowane drzewko i to magiczne światło nocy. Dzieci nie pamiętały nawet, że rzucały się śnieżkami, a kiedy wróciły do domów – wszystkie zapadły w głęboki sen. Rano nie było już śladu po srebrzystym śniegu, a dzieci w ogóle nie pamiętały, że wychodziły w nocy z domu. Tak działa pyłek zapomnienia, ale ja to wszystko widziałem i wam opowiedziałem, bo … pyłek nie działa na koty 😉 No i zabrałem ze sobą jedną bombkę, bo kto by mi uwierzył?

3 komentarze: