Którejś nocy Ksawery zdradził Antkowi, że czasem czuje się trochę samotny i chciałby mieć kogoś takiego jak on, takiego drugiego misia przyjaciela. Tak powstał Kleofas.
Podobno jak coś robi się po raz drugi, to zazwyczaj jest łatwiej - no więc ... nie jest :/ wcale :/ Otóż wydawało mi się, że trzymam się zapisanego wzoru - nic bardziej mylnego. Jakimś cudem liczba oczek nieco mi się powiększyła ;) przez co brzuszek wyszedł okrąglutki. Pogubiłam się też w proporcjach nóżek i łapek względem tułowia. Za to mordka wyszła mi znacznie lepiej. Nie będę was zanudzać opisami, sami zobaczcie.
"Rodzeństwo" w komplecie ;)
Moje błędy:
- zgubiłam proporcje. Tym razem zaczęłam dziergać od brzuszka, a mimo wszystko nóżki i łapki mogłyby być większe, albo brzuszek mniejszy. Muszę dokładnie rozpisać wzór.
- gorzej poszło mi też przyszycie łapek i nóżek do tułowia, ale to dlatego, że wybrałam inną technikę – czyli tamta była lepsza :)
Co zrobiłam lepiej?
- z pewnością mordkę – jest bardziej okrągła co dało misiowy delikatniejszy wyraz twarzy. W ogóle powiem wam, że nadawanie tożsamości zabawkom, czyli właśnie wyszywanie twarzy jest dość trudne i zawsze zostawiam to na koniec. Ale jest też chyba najbardziej twórcze w całym procesie, bo widzisz jak zabawka nabiera charakteru.
W kolejnym poście zaprezentuję króliczka, jakiego zrobiłam dla Hanulki.
Właśnie doczekał się sesji fotograficznej :)
A dziś zakończyłam dziergać kolejną zabawkę - robioną na specjalne zamówienie dla Nikoli :)
Pozdrawiam serdecznie
Edyta
Jak Kleofas najadł się malin i rozbolał go brzuszek
Zbliżało się
popołudnie. Była piękna słoneczna pogoda i Kleofas grał w piłkę z kolegami. Nagle
poczuł, że robi się strasznie, ale to strasznie głodny, jego brzuszek był
kompletnie pusty.
- Dlaczego
przerywasz mecz w tak ważnej chwili, Kleofas – zapytał niecierpliwie wilczek
- Jestem
potwornie głodny – żalił się misiu
- Nie jadłeś
obiadu? – kontynuował kolega
- Jadłem,
ale tylko troszkę. Mama zrobiła dzisiaj przepyszne pierogi z jagodami, ale ja
tak się spieszyłem na ten mecz, że zjadłem tylko dwa. No i teraz jestem głodny.
Nie mam siły na dalszą zabawę.
- Nie
zjadłeś obiadu bo spieszyłeś się na mecz, a teraz go przerywasz bo jesteś
głodny! To zupełnie bez sensu – wtrącił się króliczek
- Masz rację
– przyznał misiu – gdybym dokończył obiad teraz bawilibyśmy się dalej, a tak
muszę iść do lasu i poszukać coś do jedzenia.
I poszedł. Był
zły, bo zasmucił mamę, która była bardzo niezadowolona z tego, jak zjadł obiad,
a teraz zawiódł również swoich kolegów.
Pomyślał więc, że jak szybko znajdzie coś do jedzenia, to równie szybko będzie
mógł wrócić do zabawy. A co to? Przed Kleofasem
wyrosła wielka polana, usiana … malinami. „Cóż za szczęście” – pomyślał misiu i
zabrał się do pałaszowania owoców. Niektóre jeszcze nie były zupełnie dojrzałe,
ale wcale nie zwracał na to uwagi. I tak były pyszne. Tak naprawdę to były tak
pyszne, że nie mógł się od nich oderwać. Jadł i jadł, o mało mu brzuszek nie
pękł. Nagle usłyszał wołanie kolegów. Włożył
do pyszczka ostatnią porcję i pognał z powrotem na boisko. Zajął swoje miejsce w bramce i zabawa
rozpoczęła się od nowa. Długo to jednak nie trwała. Naszego łakomczucha rozbolał brzuszek –
niedojrzałe owoce i ich nadmierna ilość a także zbyt szybko połykane porcje
dały o sobie znać bardzo nieprzyjemnie. Dalsza zabawa była niemożliwa. Zakłopotany
i smutny misiu znów opuścił boisko. Ze spuszczoną głową poszedł do domu. Tam
mama dała mu ciepłej herbatki, która pomogła na bolący brzuszek, ale nie
pomogła niestety na smutek. Misiaczek wiedział, że popełnił wielki błąd, a
nawet dwa. Powinien zjeść cały przygotowany przez mamę obiad. Nie powinien też
opychać się niedojrzałymi malinami. To była bolesna lekcja.
Autor: Edyta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz