poniedziałek, 26 stycznia 2015

Miś Kleofas

Dlaczego nie lubimy być sami?

Którejś nocy Ksawery zdradził Antkowi, że czasem czuje się trochę samotny i chciałby mieć kogoś takiego jak on, takiego drugiego misia przyjaciela. Tak powstał Kleofas.

Podobno jak coś robi się po raz drugi, to zazwyczaj jest  łatwiej - no więc ... nie jest :/ wcale :/ Otóż wydawało mi się, że trzymam się zapisanego wzoru - nic bardziej mylnego. Jakimś cudem liczba oczek nieco mi się powiększyła ;) przez co brzuszek wyszedł okrąglutki. Pogubiłam się też w proporcjach nóżek i łapek względem tułowia. Za to mordka wyszła mi znacznie lepiej. Nie  będę was zanudzać opisami, sami zobaczcie.







"Rodzeństwo" w komplecie ;)




Moje błędy:
- zgubiłam proporcje. Tym razem zaczęłam dziergać od brzuszka, a mimo wszystko nóżki i łapki mogłyby być większe, albo brzuszek mniejszy. Muszę dokładnie rozpisać wzór.
- gorzej poszło mi też przyszycie łapek i nóżek do tułowia, ale to dlatego, że wybrałam inną technikę – czyli tamta była lepsza :)

Co zrobiłam lepiej?
- z pewnością mordkę – jest bardziej okrągła co dało misiowy delikatniejszy wyraz twarzy. W ogóle powiem wam, że nadawanie tożsamości zabawkom, czyli właśnie wyszywanie twarzy jest dość trudne i zawsze zostawiam to na koniec. Ale jest też chyba najbardziej twórcze w całym procesie, bo widzisz jak zabawka nabiera charakteru.

W kolejnym poście zaprezentuję króliczka, jakiego zrobiłam dla Hanulki.
Właśnie doczekał się sesji fotograficznej :)

A dziś zakończyłam dziergać kolejną zabawkę - robioną na specjalne zamówienie dla Nikoli :)

Pozdrawiam serdecznie

Edyta



Jak Kleofas najadł się malin i rozbolał go brzuszek

Zbliżało się popołudnie. Była piękna słoneczna pogoda i Kleofas grał w piłkę z kolegami. Nagle poczuł, że robi się strasznie, ale to strasznie głodny, jego brzuszek był kompletnie pusty.
- Dlaczego przerywasz mecz w tak ważnej chwili, Kleofas – zapytał niecierpliwie wilczek
- Jestem potwornie głodny – żalił się misiu
- Nie jadłeś obiadu? – kontynuował kolega
- Jadłem, ale tylko troszkę. Mama zrobiła dzisiaj przepyszne pierogi z jagodami, ale ja tak się spieszyłem na ten mecz, że zjadłem tylko dwa. No i teraz jestem głodny. Nie mam siły na dalszą zabawę.
- Nie zjadłeś obiadu bo spieszyłeś się na mecz, a teraz go przerywasz bo jesteś głodny! To zupełnie bez sensu – wtrącił się króliczek
- Masz rację – przyznał misiu – gdybym dokończył obiad teraz bawilibyśmy się dalej, a tak muszę iść do lasu i poszukać coś do jedzenia.
I poszedł. Był zły, bo zasmucił mamę, która była bardzo niezadowolona z tego, jak zjadł obiad, a teraz zawiódł również  swoich kolegów. Pomyślał więc, że jak szybko znajdzie coś do jedzenia, to równie szybko będzie mógł wrócić do zabawy.  A co to? Przed Kleofasem wyrosła wielka polana, usiana … malinami. „Cóż za szczęście” – pomyślał misiu i zabrał się do pałaszowania owoców. Niektóre jeszcze nie były zupełnie dojrzałe, ale wcale nie zwracał na to uwagi. I tak były pyszne. Tak naprawdę to były tak pyszne, że nie mógł się od nich oderwać. Jadł i jadł, o mało mu brzuszek nie pękł.  Nagle usłyszał wołanie kolegów. Włożył do pyszczka ostatnią porcję i pognał z powrotem na boisko.  Zajął swoje miejsce w bramce i zabawa rozpoczęła się od nowa. Długo to jednak nie trwała.  Naszego łakomczucha rozbolał brzuszek – niedojrzałe owoce i ich nadmierna ilość a także zbyt szybko połykane porcje dały o sobie znać bardzo nieprzyjemnie. Dalsza zabawa była niemożliwa. Zakłopotany i smutny misiu znów opuścił boisko. Ze spuszczoną głową poszedł do domu. Tam mama dała mu ciepłej herbatki, która pomogła na bolący brzuszek, ale nie pomogła niestety na smutek. Misiaczek wiedział, że popełnił wielki błąd, a nawet dwa. Powinien zjeść cały przygotowany przez mamę obiad. Nie powinien też opychać się niedojrzałymi malinami. To była bolesna lekcja.

Autor: Edyta
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz